Zimą 1919/1920 na froncie polsko-sowieckim odnotowywano tylko działania lokalne. Linia frontu była rozciągnięta od środkowej Dźwiny, wzdłuż Berezyny, Uborci, Słuczy, po Dniestr[2]. Zastój w działaniach wojennych obie strony wykorzystywały na przygotowanie się do decydujących rozstrzygnięć militarnych planowanych na wiosnę i lato 1920[3].
20 stycznia 1920 4 Wołyński dywizjon strzelców konnych mjr. Feliksa Jaworskiego otrzymał rozkaz wykonania wypadu na Łuczanki. Dywizjon, wzmocniony 11 i 12 kompanią 22 pułku piechoty, wyruszył wieczorem ze Stodolicz i po całonocnym marszu o świcie następnego dnia podszedł pod wioskę. Kompania piechoty z dwoma plutonami 2 szwadronu otrzymała zadanie wykonania manewru obejścia i uderzenia na miejscowość od wschodu. Pozostała część dywizjonu miała uderzyć w szyku pieszym od zachodu[6][7].
Przeciwnik, uprzedzony przez miejscową ludność o zbliżaniu się Polaków, przygotował twardą obronę i ostrzeliwał atakujących silnym ogniem broni maszynowej i dział[8]. Strzelcy konni kontynuowali natarcie, a pod osłoną budynków dotarli do sowieckiej baterii strzelającej kartaczami. Część artylerzystów poległa w walce wręcz, część uciekła. Wtedy uderzył oddział obejścia i czerwonoarmiści nie wytrzymali uderzenia z dwóch stron. Żołnierze sztabu pułku bronili się twardo w budynkach. Dopiero wykorzystanie granatów ręcznych zmusiło ich do poddania się[6].
Bilans walk
Pod Łuczywkami grupa mjr. Feliksa Jaworskiego wzięła do niewoli 60 jeńców, w tym dowódcę 423 pułku strzelców[a], zdobyła 4 działa, 10 ckm-ów i cały tabor pułku, przy stratach własnych dwóch zabitych i trzech rannych[6]. Zdobyto też sztandar 423 pułku strzelców[7].
Za dzielność w bitwie pod Łuczankami krzyże srebrne Orderu Virtuti Militari otrzymali: podchorąży Stanisław Łukaszewiczktóry podkradłszy się z patrolem pod nieprzyjacielską wartownię, granatami rozpędził wartowników, biorąc chorągiew nieprzyjacielską i 7 jeńców, plutonowy Józef Zając, który ze wszystkich stron otoczony bronił się i nie wypuścił wziętego przez siebie do niewoli dowódcy 423-go pułku sowieckiego, starszy strzelec Wacław Kock, który pierwszy wpadł na strzelającą kartaczami baterję sowiecką i przebił bagnetem kanoniera, starszy ułan Dominik Demczuk, który sam jeden, podczołgawszy się pod strzelający kartaczami nieprzyjacielski działon, obsługę jego częściowo wystrzelał, częściowo rozproszył[9]
Uwagi
↑Według Kowalczewskiego dowódca sowieckiego 423 pułku strzelców zginął w walce[7].