Nie lubię poniedziałku – polska barwna komedia filmowa z 1971 roku w reżyserii Tadeusza Chmielewskiego, nakręcona na podstawie autorskiego scenariusza. Akcja filmu rozgrywa się pewnego pechowegoponiedziałku w Warszawie. Nie lubię poniedziałku został przeważnie pozytywnie przyjęty przez krytyków i cieszył się wielkim powodzeniem wśród widzów, choć po latach zauważano ideologiczną wymowę filmu.
Fabuła
Akcja filmu rozgrywa się w Warszawie, w nieokreślonym roku, 15 września, który okazał się pechowymponiedziałkiem. Oglądamy epizody z życia kilkunastu postaci. Włoski przemysłowiec Francesco Rovanelli (Kazimierz Witkiewicz), który przybywa do Warszawy z zamiarem podpisania lukratywnego kontraktu, nieoczekiwanie gubi się w obcym mieście. Milicjant (Andrzej Herder) kierujący ruchem musi równocześnie opiekować się synkiem, który nie może wejść do przedszkola, zamkniętego z powodu panującej tam epidemiiróżyczki, a żona (Joanna Kasperska) pracująca w biurze matrymonialnym nie może zwolnić się z pracy. Delegatgminnej spółdzielni (Jerzy Turek) poszukuje części do kombajnu rolniczego i kłóci się z porywczym taksówkarzem (Adam Mularczyk), a pijany aktor Bohdan Łazuka (występujący jako on sam), próbuje dotrzeć do domu, idąc przez budzącą się Warszawę prowadzony przez torytramwajowe, w których zatknął korbę do samochodu[1].
Pomysł na Nie lubię poniedziałku wynikł z improwizacji reżysera Tadeusza Chmielewskiego. Gdy został przedstawiony nowemu szefowi kinematografii Czesławowi Wiśniewskiemu, który go zapytał o następny projekt, Chmielewski odparł po chwili zastanowienia: „Myślę o zrobieniu jakby książki telefonicznej. W filmie występowałoby tyle postaci, ile zmieści się w pełnym metrażu”[2]. Na pytanie Wiśniewskiego, czy chodzi o komedię, Chmielewski miał odpowiedzieć: „Raczej tak, ale takiego scenariusza nikt mi nie zatwierdzi. Zbyt wiele polega tu na improwizacji”[2]. Następnego dnia Wiśniewski oddzwonił, że scenariusz został zatwierdzony do realizacji, mimo że Chmielewski nawet nie rozpoczął jego pisania[2]. Chmielewski opowiadał po latach, że po stresującym dlań procesie produkcji Jak rozpętałem II wojnę światową: „Znów więc powstał stwór z niczego, czyli z pustej głowy, wielu nieprzespanych nocy i strachu o końcowy rezultat”[2].
Nie lubię poniedziałku został wyprodukowany przez Zespół Filmowy „Plan” pod kierownictwem Stanisława Daniela. Za reżyserię i scenariusz do filmu odpowiadał Chmielewski. Autorem zdjęć kręconych jesienią 1970[3] w różnych dzielnicach Warszawy (m.in. na osiedlu Pańska[4]) był Mieczysław Jahoda, a scenografię opracowała Halina Dobrowolska. Muzykę do Poniedziałku skomponował Jerzy „Duduś” Matuszkiewicz, a za montaż filmu odpowiedzialna była Maria Orłowska[1]. Premiera filmu odbyła się 27 sierpnia 1971 roku[5], w podwójnym pokazie z reportażem Uppsala produkcji Wytwórni Filmów Oświatowych[6].
W 2012 roku, w ramach projektu KinoRP, odbyła się premiera kinowa zrekonstruowanej wersji cyfrowej filmu. Rekonstrukcję obrazu zlecono Studiu Postprodukcyjnemu Orka, a rekonstrukcję dźwięku – Studiu Company. Odnowiona wersja Nie lubię poniedziałku była współfinansowana przez Polski Instytut Sztuki Filmowej[7].
MZ, takim motocyklem jeździ w filmie milicjant, tata JackaMercedes-Benz W110, takimi samochodami jeżdżą w filmie kierowcy urzędów
Odbiór
Nie lubię poniedziałku obejrzały w kinach dwa miliony osób[8].
Filmoznawca Artur Majer po latach z uznaniem wypowiadał się o filmie Chmielewskiego, twierdząc, że „na plan pierwszy u Chmielewskiego wysuwa się […] przechodzenie od postaci do postaci i – niby przypadkowo – łączenie ze sobą poszczególnych wątków. Żadnego z bohaterów się tu nie ośmiesza, bo jacy by nie byli, winę za ich stan, postawę i zachowanie ponosi nieszczęsny poniedziałek. […] Zawarty w filmie liryzm, lekkość i tempo raz jeszcze okazują się głównymi cechami kina Chmielewskiego”[9]. Barbara Hollender pisała, że w Nie lubię poniedziałku reżyser „stworzył zbiorowy portret warszawiaków i miasta: pełnego absurdów i socjalistycznej nowomowy sączącej się z ekranów telewizorów, ale też pełnego tęsknot i ludzi szukających swojego miejsca w tym niełatwym świecie”[10]. Sonia Miniewicz podsumowywała, że „mimo upływu czasu Nie lubię poniedziałku wcale się nie zestarzało i do dziś cieszy się mianem komedii kultowej”[2].
Zarzuty dotyczące Nie lubię poniedziałku dotyczyły przede wszystkim ideologicznego przesłania filmu. Grażyna Szelągowska zauważała, że w filmie „widać sympatię do miasta oraz niewątpliwy entuzjazm pierwszych lat epoki Edwarda Gierka”[11]. Dawid Konieczka z portalu Film.org.pl, choć oceniał film pozytywnie, również konstatował, iż „film Chmielewskiego jest swoistą laurką (w pozytywnym sensie) dla Warszawy, przywodzącą na myśl wielkomiejskie symfonie z lat dwudziestych”[12].