Zbrodnia w Miechowicach – zbrodnia wojenna popełniona w dniach od 25 do 27 stycznia 1945 przez żołnierzy Armii Czerwonej na 380 cywilnych mieszkańcach miejscowości Miechowice, obecnie dzielnicy Bytomia.
Walki o niewielkim nasileniu na terenie miejscowości rozpoczęły się już 25 stycznia. Po stronie sowieckiej udział bezpośredni brały jednostki 118 Korpusu Armii Czerwonej dowodzonego przez gen. mjr. Aleksieja Naumowa (korpus wchodził w skład 21 Armii gen. mjr. D. Gusiewa), w tym 128, 282 i 291 Dywizje Piechoty tegoż korpusu, wspomagane przez 100 i 237 Brygady Pancerne oraz 65 Brygada Piechoty Zmotoryzowanej. Według ustaleń śledztwa jednostki zmechanizowane nie brały udziału w tej zbrodni. Nie udało się też ustalić, żołnierze których jednostek piechoty są za nią odpowiedzialni. Po stronie niemieckiej udział brały resztki oddziału Volkssturmu z Tarnowskich Gór (niem. Tarnowitz).
Przebieg wydarzeń
Od rana 25 stycznia w okolicy Miechowic toczyły się słabe walki pomiędzy rozproszonymi oddziałami Volkssturmu, wspomaganymi przez pojedynczych członków Hitlerjugend, a zwartymi jednostkami Armii Czerwonej. W ciągu dnia miejscowość, nie stawiająca oporu, została zajęta przez rosyjskich żołnierzy w zielonych mundurach o twarzach o azjatyckim wyglądzie (cytat z zeznań złożonych w śledztwie). Żołnierze wchodzili do piwnic i mieszkań w poszukiwaniu mężczyzn, których zabijano na miejscu. Poszukiwano osób młodych lub kalek, domniemywając, iż mogą to być żołnierze. W ten sposób zginął młody człowiek, kaleka po przebytej chorobie Heinego-Medina. Jedną z pierwszych ofiar był ksiądz wikary Jan Frencel (Johannes Frenzel), który został wezwany do jednej z ofiar. Został zatrzymany przez żołnierzy Armii Czerwonej. Jego zwłoki, ze śladami tortur, rozpoznano po koloratce podczas ekshumacji wspólnej mogiły.
Największe nasilenie mordów miało miejsce 27 stycznia. Bezpośrednim powodem była pogłoska o zabiciu majora Armii Czerwonej (inni świadkowie mówią o lejtnancie). Rozkaz do mordów miał wydać nieustalony wyższy oficer Armii Czerwonej. Fakt ten nie został potwierdzony przez żadnego bezpośredniego świadka, wszystkie świadectwa pochodzą od osób, które jedynie o tym słyszały. Żołnierze wpadali do mieszkań, głównie przy ulicy Stolarzowickiej. Ofiary zabijali na miejscu lub też odprowadzali na miejsce zbiorowych egzekucji, gdzie zabijano je strzałami z broni maszynowej i dobijano strzałami z pistoletów. W księgach parafialnych zachowały się następujące określenia miejsca mordu poszczególnych ofiar (pisownia oryginalna, cytuje się niektóre):
- koło waniel cmętarza
- w domie Bonka
- w domu przy ul Kościelnej
- w mieszkaniu własnym
- pod lasem
- w podworcu
- w piwnicy, w chronie
Zamordowanych pochowano w nieistniejącym już masowym grobie przy ul. Warszawskiej[1].
Świadkowie zeznali, że dokonywano gwałtów na wszystkich napotkanych kobietach. Jeden ze świadków zeznał, że mąż jednej ze zgwałconych, nie mogąc znieść hańby, jaką było zgwałcenie żony, zabił ją, a następnie sam popełnił samobójstwo.
Poza mieszkańcami Miechowic wymordowano też niektórych z przebywających w Miechowicach Polaków, robotników przymusowych, zakwaterowanych u rodzin śląskich.
Liczba ofiar
Dla potrzeb śledztwa przyjęto liczbę 880 ofiar. W toku śledztwa potwierdzono zamordowanie 380 osób, a zidentyfikowano 230 (213 na podstawie wpisów do ksiąg Urzędu Stanu Cywilnego w Bytomiu, 113 – mogiła zbiorowa, zapis w księgach parafialnych parafii pod wezwaniem Bożego Ciała w Miechowicach, 85 – groby pojedyncze, zapis w księgach parafialnych parafii pod wezwaniem Świętego Krzyża w Miechowicach oraz 97 w mogile zbiorowej w tejże samej parafii, niektóre nazwiska ujęte w spisie USC oraz w księgach parafialnych powtarzają się)[2].
Zobacz też
Przypisy
Bibliografia
- Ofiary stalinizmu na ziemi bytomskiej w latach 1945-1956 – Jan Drabina, Bytom 1993, wyd. Towarzystwo Miłośników Bytomia