Film jest studium charakterologicznym społeczeństwa polskiego w dramatycznym czasie okupacji niemieckiej, którego reprezentacyjny przekrój stanowią pasażerowie zatrzymanego przez Niemców pociągu, poddani próbie człowieczeństwa podczas II wojny światowej na ziemiach polskich[1].
Streszczenie
Czas po II wojnie światowej. Korjany, odludna stacyjka kolejowa położona na krawędzi lasu. Cała jej obsada to zawiadowca Kaliński i jego nastoletnia pomocnica. Z przejeżdżającego bez zatrzymania pociągu nagle ktoś wyrzuca bukiet kwiatów, co nie dziwi Kalińskiego. Pomocnica jednak domaga się od niego wyjaśnienia. Kaliński w swojej opowieści cofa się do II wojny światowej[1].
Na przełomie lata i jesieni 1943 roku na tej samej stacji kolejowej, z powodu uszkodzenia przedostatniego wagonu w pociągu osobowym, pasażerowie przymusowo odczepionych i pozostawionych dwóch ostatnich wagonów oczekują na kolejny pociąg, który zabierze ich dalej. Wśród nich są: konspirator Piotr oraz jego dziewczyna, chłopiec z psem, kobieta z małą Żydówką, szmuglerzy, karciarze, szmalcownik. W trakcie pobytu w poczekalni część niedoszłych pasażerów nawiązuje bliższe znajomości, część zaś (karciarze, szmalcownik) żeruje na słabszych pasażerach. Zawiadowca Kaliński, jedyny polski kolejarz na terenie stacyjki, robi co w jego mocy, by wszystkich wyprawić[1].
Między oczekującymi kręci się pijany niemiecki żandarm kolejowy, który gubi swoją broń automatyczną, co powoduje, że na stację przyjeżdża niemiecki patrol. Przybyły gestapowiec daje oczekującym pięć minut na ujawnienie się posiadacza broni, grożąc zdziesiątkowaniem pasażerów. Do zabrania automatu przyznaje się chłopak z psem. Zostaje przez Niemców brutalnie pobity. W ostatniej chwili zawiadowca stacji przyprowadza znalezionego w zagajniku pijanego żandarma, który po prostu zostawił swoją broń w poczekalni. Niemcy odjeżdżają wraz z żandarmem[2].
Zdjęcia do Ludzi z pociągu nakręcił operator Kurt Weber, który brał odpowiedzialność za kształt artystyczny filmu na równi z Kutzem. Weber zastosował głębię ostrości, używając górnego rozproszonego światła, a zarazem zaciemniając pierwszy plan – tak, aby widz podpatrywał zachowania różnych bohaterów, nie martwiąc się o przeoczenie wydarzeń ważnych dla fabuły. Jak zauważył Mikołaj Góralik, Weber sprawnie wykorzystywał różnorodne środki wyrazu: „częściej niż kamerą z ręki operator posługiwał się skomplikowanymi jazdami i panoramami oraz zmianą perspektywy”[3].