Nina, Walancina, Jauhien, 4 zmarłych we wczesnym dzieciństwie
Hanna Adamauna Barysiewicz, biał. Ганна Адамаўна Барысевiч, ros. Анна Адамовна Борисевич (ur. 6 maja?/18 maja1888 w Ihumeniu, zm. 23 lutego2007 w Mińsku) – najstarsza, niezarejestrowana przez Księgę rekordów Guinnessa mieszkanka Białorusi. Do momentu śmierci była najstarszą mieszkanką w państwie i według mediów – na świecie. Przeżyła 118 lat i 281 dni[1].
Życiorys
Hanna Barysiewicz urodziła się we wsi Buda pod Ihumeniem, w rodzinie chłopskiej Adama Nowickiego i jego drugiej żony, Józefy. Gdy miała szesnaście miesięcy (według innych danych cztery miesiące[2]), zmarła jej matka. Ojciec ożenił się ponownie. Wychowaniem Hanny Barysiewicz zajmowały się starsza przyrodnia siostra i babcia.
Gdy Hanna Barysiewicz była dzieckiem, rodzina przeniosła się do Starego Kojczyna (obecnie rejon berezyński)[3]. Ojciec, Adam Nowicki, nabył od właściciela folwarku kawałek ziemi. W ramach zapłaty rodzina Nowickich pracowała na roli posiadacza ziemskiego[4]. Hanna Barysiewicz nie uczęszczała do szkoły, nie umiała pisać i czytać:
Dziewek i bab nie uczyli pisania. Za Lenina w likbiezie[5] nauczyli podpisywać się[3].
W okresie pierwszej wojny światowej na froncie zginął starszy przyrodni brat Hanny Barysiewicz (syn Adama Nowickiego z pierwszego małżeństwa)[4]. W 1917 roku, w wieku 29 lat, wyszła za mąż za Ipalita Barysiewicza[3][6], członka sielsowietu[4]. Urodziła siedmioro dzieci, z czego czworo zmarło we wczesnym dzieciństwie. Dorosłość osiągnęli Nina, Walancina i Jauhien[3]. W 1937 roku aresztowano jej męża, którego władze radzieckie uznały za wroga ludu i zesłały na Syberię[4]. Ipalit Barysiewicz zmarł w 1940 roku. W wywiadach Hanna Barysiewicz prawie o nim nie wspominała, nadmieniała jedynie, że mu wybaczyła. Ponownie za mąż nie wyszła[2].
W okresie kolektywizacji Hanna Barysiewicz podjęła pracę w kołchozie w Starym Kojczynie i pracowała w nim do emerytury[4]. Podczas wojny niemiecko-radzieckiej rodzina Hanny Barysiewicz pomagała partyzantom. Stary Kojczyn, gdzie mieszkała, został zajęty przez okupantów niemieckich w 1941 roku, jednak niedługo po tym wieś została odbita przez oddziały partyzanckie[3]. W 1965 roku, w wieku 77 lat, przeszła na emeryturę[4]. W 1983 roku, w wieku 95 lat, przeprowadziła się do Mińska, do mieszkania swej córki Niny. Zmarła 23 lutego 2007 roku, pozostawiając troje dzieci, trzynaścioro wnuków, czterech prawnuków i czterech praprawnuków[7].
Rekord długowieczności
Media zainteresowały się Hanną Barysiewicz w 2004 roku. Gdy kobieta wymieniała paszport, urzędnicy zwrócili uwagę na wiek petentki – 115 lat. Początkowo podejrzewano pomyłkę[8].
Przed wydaniem Księgi rekordów Guinnessa za 2007 rok strona białoruska wystawiła kandydaturę Hanny Barysiewicz jako rekordzistki długowieczności[9], jednak mieszkanka Białorusi została pominięta. Powodem tego były wątpliwości redaktorów wydawnictwa, którzy nie mieli zaufania do dokumentów wydawanych na terenie byłego ZSRR. W 2007 roku oficjalną rekordzistką długowieczności była 114-letnia mieszkanka Japonii, podczas gdy Hanna Barysiewicz miała wówczas 118 lat[10].
W 2007 roku imię Hanny Barysiewicz jako rekordzistki długowieczności zostało wpisane do Księgi rekordów Rosji, państw WNP i krajów bałtyckich "Diwo" (Книгу рекордов России, стран СНГ и Прибалтики "Диво")[9].
Obecność w mediach
Hanna Barysiewicz była bohaterką wielu wywiadów i programów radiowych i telewizyjnych o zasięgu ogólnokrajowym w kilku państwach od 2004 roku. Media próbowały odkryć "sekret" jej długowieczności, interesowano się kondycją zdrowotną bohaterki, dietą, poglądami i stosunkiem do świata.
Operacja oka
Wiosną 2005 roku Hanna Barysiewicz była bohaterką programu w Radiu "Swaboda". Podczas emisji poruszono kwestie związane z jej zdrowiem. Nadmieniono między innymi, że kobieta traci wzrok. Program nie pozostał bez odzewu. Przypadkiem Barysiewicz zainteresowała się Alena Dzianisawa, kierownik białoruskiego przedsiębiorstwa "Alkon", specjalizującego się w produkcji urządzeń oftalmologicznych. Złożyła propozycję przeprowadzenia badań stanu zdrowia kobiety i przygotowania jej do operacji oczu[11]. Badania wykazały, że biologiczny wiek 117-letniej Barysiewicz można oszacować na 75 lat[7]. U pacjentki stwierdzono także kataraktę, co było przyczyną utraty wzroku. Operację przeprowadził Ihar Paszkin, kandydat nauk medycznych. Zaplanowano wszczepienie sztucznej soczewki[11]. Trwający 25 minut zabieg został przeprowadzony charytatywnie w Mińskim Szpitalu Oftalmologicznym "Optimied"[12]. Sprawa operacji była szeroko komentowana w mediach jako ustalenie rekordu operowania najstarszej pacjentki na świecie. Zaplanowana została także operacja drugiego oka, jednak nie doszła do skutku z powodu śmierci Barysiewicz[11].
Styl życia
Przyczyny swej długowieczności Hanna Barysiewicz dopatrywała się w swoim spokojnym charakterze i filozoficznym podejściu do życia[6]. Nie skarżyła się na trudności i problemy i zapewniała, że w jej życiu było wiele dobrego. Barysiewicz nigdy nie stosowała żadnej diety. Spożywała zwykłe chłopskie, jak mówiła w wywiadach, jedzenie: skwarki, ziemniaki, mleko[3], jajka, śmietanę, masło oraz warzywa z ogródka. Nie paliła papierosów, alkoholu używała umiarkowanie, twierdziła, że nigdy w życiu nie upiła się[11]. Do końca życia Hanna Barysiewicz zachowała jasność umysłu i dobrą pamięć[6].
Hanna Barysiewicz deklarowała przynależność do Kościoła rzymskokatolickiego i żałowała, że z powodu starości nie może uczęszczać do kościoła[3].
Barysiewicz jako świadek historii
Dziennikarze interesowali się Hanną Barysiewicz jako świadkiem historii. Nazwana została w prasie białoruskiej "rówieśniczką trzech wieków" (ровесница трех веков)[13]. Wypytywano o jej stosunek do władz kolejnych ustrojów, Lenina, Stalina, Breżniewa. Zadawali także pytania o jej podejście do ówczesnej władzy białoruskiej. Kobieta zaznaczała w odpowiedzi powtarzalność historii. Ze wszystkich działaczy politycznych najbardziej szanowała Włodzimierza Lenina:
Rozpędził kapitalistów, dał ludziom ziemię. [...] Stalin wszystkich szybko zagonił do kołchozów.
Uważała, że najlepszym okresem jej życia była epoka Breżniewa:
Za Breżniewa. Gdy znieśli podatek na każde drzewo owocowe. Zaczęliśmy spokojnie hodować w swoim ogródku wszystko, co chcieliśmy. I nic za to nie płaciliśmy[4].
Miała ambiwalentny stosunek do prezydentury Alaksandra Łukaszenki i polityki realizowanej przez niego. Uważała, że władze rejonowe i miejskie oszukują obywateli, gdyż nie spełniają swych postulatów[3]. Podczas wywiadu w mediach opozycyjnych w swoje sto siedemnaste urodziny, nawiązując do stosunku władz do weteranów wielkiej wojny ojczyźnianej, wyraziła pogląd o nierównym traktowaniu bohaterów wojny i zwykłych obywateli:
Wojskowi walczyli na wojnie z bronią, a ja walczyłam z łopatą na roli. Kopaliśmy łopatą i sialiśmy, ponieważ nie było koni, zabrali je Niemcy, więc sama zaprzęgałam się do pługu. Nie mamy teraz żadnych przywilejów, a ci, wojskowi, mają. Oni zasłużyli, a my, co karmiliśmy partyzantów, nie zasłużyliśmy. Wojskowym dali dobrą emeryturę, a mnie i emerytury dobrej nie dali...[2]
Hanna Barysiewicz sceptycznie odnosiła się pod koniec życia do hierarchii kościelnej. W wywiadach mówiła o upadku autorytetów władzy duchownej:
Wcześniej ksiądz lub pop był ojcem i sędzią, teraz – samo kłamstwo, dbają jedynie o swój dobrobyt[3].
↑Ликбез – skrót od "ликвидация безграмотности" (likwidacja analfabetyzmu), program realizacji postanowienia władz radzieckich, przyjęty w 1920 roku, wdrażany w latach dwudziestych na terenie ZSRR.