Składa się z szeregu drewnianych piszczałek, ułożonych w jednym lub dwóch rzędach. Dźwięki są wydobywane poprzez dmuchanie w krawędzie otworów piszczałek.
Piszczałki wykonywano pierwotnie z pustych łodyg lasecznicy[1] (por. mit o Syrinks). Materiały obecnie stosowane do produkcji tego instrumentu to bambus, drewno klonowe (klon jawor), drewno z niektórych gatunków drzew owocowych – np. śliwy, gruszy, czereśni, a także szkło itp.
Badania archeologiczne pozwalają przypuszczać, że syringa była używana na terenach Polski w czasach kultury łużyckiej[potrzebny przypis]. Szczytowym okresem popularności był renesans, gdy nazywano instrument multankami (nazwa ta pochodzi od Multanów – wołoskiej krainy geograficznej Muntenia). Z czasem użycia instrumentu zaniechano, jednakże ślad po nim pozostał w kulturze ludowej, zwłaszcza w kolędach domowych (np. Pasterze śpiewają, na multankach grają. Hej, kolęda, kolęda!).
Fletnia pana, pod nazwą „syrynga” pojawiła się na kartach powieści Jarosława Iwaszkiewicza z 1934 r. pt. „Czerwone tarcze”. Przedstawiając wieczorny taniec przy ognisku pasterzy na Sycylii autor napisał, że jeden z nich przyłożył do warg instrument jakiś, prostacko z krótko przyciętych trzcinek uczyniony, a kiedy zaczął grać trzcinowe organki wydawały nuty nosowe i wysokie[3].
Obecnie pojawiają się artyści próbujący popularyzować ten instrument w muzyce polskiej (np. Kwartet Jorgi)[4]. W 2011 powstała pierwsza w kraju muzyczna sekcja gry na fletni Pana przy Miejskim Ośrodku Kultury w Lesznie, prowadzona przez rumuńskiego fletnistę z Mołdawii, Dumitru Harea[5].