Twarzą ku ziemi – powieść fantastycznonaukowa, debiut powieściowy polskiego pisarza Macieja Parowskiego, wydana przez Spółdzielnię Wydawniczą „Czytelnik” w 1982 r. w serii „Z kosmonautą”.
Książka należy do gatunku fantastyki socjologicznej. Powieść została napisana w latach 1977-1979, lecz wydana dopiero trzy lata później[1].
Opis fabuły
Mierny urzędnik Neut żyje w społeczeństwie ogłupianym przez mass media i tumanionym przez mieszankę środków podniecających w wodociągach i łatwo dostępnej pornografii. Uwagę mas zajmują sfingowane wypadki uliczne transmitowane przez media i widowiska holograficzne. Nad wszystkim czuwa policja. Neut przypadkiem odkrywa, że głęboko pod ziemią uprzywilejowane kasty mają swój luksusowy świat. Postawiony przed możliwością zdemaskowania manipulacji, ugina się i daje przekupić, choć zdaje sobie sprawę z małości swego czynu[2][3].
Odbiór i analiza
Antoni Smuszkiewicz i Andrzej Niewiadowski piszą, że powieść ukazuje „w schemacie dystopii rzeczywistą realizację programów społecznych lat siedemdziesiątych (...) zapowiadając stechnicyzowany świat poddany presji wszechobecnych środków masowego przekazu, stałej inwigilacji, terroru psychologicznego”[3].
Mariusz Leś ocenia, że utwór Parowskiego jest rzadkim przypadkiem „najczystszej narracji pierwszoosobowej”[4], w której „zwraca uwagę drobiazgowość obserwacji, pojawia się typowe dla narracji personalnej «teraz» i wąski horyzont narracyjny”[5].
Parowski ocenia swój utwór jako zbliżony w niektórych zabiegach fabularnych do Sennych zwycięzców Marka Oramusa, niemniej powieści różni tempo i koncepcja bohatera[6]. Z kolei Leś pisze, że autor „zadłuża się bodaj najbardziej” wobec klasycznej dystopii Rok 1984 George’a Orwella[7]. Niewiadowski zaś odnosi się do innego klasyka, pisząc że powieść „przywołuje mroczny, wyobcowany świat Franza Kafki”[8].
Sam autor przywołuje podbudowę historyczną utworu, pisząc: „Rozruchy (...) były wywołane moimi doświadczeniami jeszcze marcowymi. Mechanizm tłamszenia prawdy był transformowanym jakimś doświadczeniem dziennikarskim. (...) Niektóre rozmowy z szefem pionu B, to psychologiczna transformacja rozmów z naczelnym Razem”[9]. Po latach wspomina, że pisał swą powieść w samotności, pełen wahań i wątpliwości. Gdy okazało się, że podobnie myślących i piszących jest więcej, poczuł „cudowne uczucie wspólnoty”[6].
Przypisy
Bibliografia