Współistotność – wspólność natury[1]. W teologiichrześcijańskiej termin określający relację między osobami Trójcy Świętej. W szczególności precyzował istnienie Ojca i Syna na tym samym poziomie czasowym i natury, gdzie Syn nie miał początku oraz nigdy nie było czasu, w którym nie było Syna. W tym znaczeniu Syn znalazł się na tej samej pozycji co sam Ojciec.
Pierwszy raz homoousia pojawia się w 325 roku n.e. w nicejskim credo i od razu wywołał skandal, który zakończył się wewnątrzkościelnym podziałem. Kontrowersje wynikały z faktu, iż do dotychczasowej terminologii biblijnej, określającej wyznanie wiary, włączono słownictwo filozofii greckiej[2][3]. Ta 'nowość' jawiła się jako skandaliczna wielu współczesnym i była przyczyną jednego z najostrzejszych kryzysów, jakich zaznało życie Kościoła. Powstał swego rodzaju uraz: koń trojański filozofii pogańskiej, to znaczy mądrości ludzkiej, uważanej za wroga Mądrości Bożej, został wprowadzony do sanktuarium wyznania wiary[4]. Powody sprzeciwu wynikały głównie z trzech powodów: zbyt materialne skojarzenia, niebiblijny charakter oraz trudności w jego interpretacji[5]. Pisarze chrześcijańscy, jak się zdaje, zapożyczyli ten termin od gnostyków, stąd najsilniejszym powodem do wątpliwości była właśnie gnostycka interpretacja[6]. Jak podaje kardynał Ratzinger, już w połowie III wieku termin homousios został potępiony[7], a według Focjusza, podczas kolejnych zgromadzeń biskupi Wschodu zupełnie otwarcie obłożyli klątwą słowo 'współistotny'[8][9][10].
Ingerencja cesarza
Kontrowersją pozostaje czy na włączenie do wyznania wiary terminu homoousia miał istotny wpływ cesarz Konstantyn Wielki[11]. Nie ulega wątpliwości, że na jego polecenie zwołano sobór w Nicei[12]. Wśród historyków Kościoła brak zgodności co do roli Konstantyna; Euzebiusz z Cezarei (który przedstawia to jako zasługę Konstantyna) twierdzi iż była to inicjatywa cesarza, jednak podkreśla iż Konstantyn posługiwał się argumentami[13]. Tę wersję zdaje się potwierdzać Hermiasz Sozomen[14] Inny historyk starożytny, Filostorgios, przypisuje inicjatywę użycia terminu „współistotny” biskupowi Aleksandrowi z Aleksandrii w porozumieniu z Hozjuszem, ale z kolei (dziś wiemy, że fałszywie) twierdzi iż Konstantyn wygnał Euzebian po zakończeniu soboru. Z kolei Atanazy w ogóle nie widzi żadnej roli Konstantyna w kształtowaniu zapisów soboru. W końcu Rufin z Akwilei twierdzi że cesarz jedynie poparł już podjętą decyzje Soboru.
Nicejskie Credo zostało uzgodnione niemal jednomyślnie (sprzeciw dwu biskupów). Jednak Euzebiusz z Cezarei podaje, że biskup ariańskiEuzebiusz podpisał wyznanie wiary zawierające termin homoousia bez przekonania. Inni biskupi – w tym grupa antyariańska – po śmierci Konstantyna wymazali swoje podpisy[15][16]. Filostorgios twierdzi nawet, że biskupi „ariańscy” posłużyli się podstępem – podpisując wersję uchwały soboru w której wyraz homoousios („współistotny”) zamieniono na „homoiousos” (podobny).
Pisarze kościelni
Grecki termin filozoficzny ὁμοούσιος – homoousios (współistotny) pojawia się między innymi u Orygenesa, Metodego, czy Euzebiusza. Używany jest w świeckim kontekście o zabarwieniu rodzajowym, stąd nie do przyjęcia w rozumieniu soboru w Nicei. Nie jest do końca pewne, czy Orygenes użył go w opisie relacji Ojca i Syna. Dla Dionizegohomoousios był synonimem wyrazów homogenés lub homophyés[6]. Po łacinie termin consubstantialis po raz pierwszy pojawia się u Tertuliana w dziele Przeciw Hermogenesowi (44).
Przypisy
↑Joseph Ratzinger, Wprowadzenie w chrześcijaństwo, Znak 1970 s. 124.
↑Luigi Padovese, Wprowadzenie do teologii patrystycznej, WAM 1994, s. 69.
↑Bernard Sesboue, Bóg zbawienia – początki dogmatu, tom 1, Wydawnictwo M, 1999, s. 219.
↑"Gdy cesarz skończył mówić po łacinie, zezwolił (...) na wyrażenie własnych opinii (...) każdemu udzielał głosu, wsłuchując się w każdą opinię, nastawał, aby wszyscy po kolei wyrazili swe poglądy, dzięki czemu powoli przekonał oponentów. Dzięki jego życzliwemu podejściu i doskonałej znajomości greki oraz łagodności z jaką przemawiał do każdego, będąc miłym i grzecznym, przekonywał i zawstydzał oponentów, przyznawał rację tym, którzy mówili słusznie. Nastawał przy tym by dążyć do zgody (...) " /Euzebiusz, Żywot Konstantyna, 3. 13/