W maju 1940 roku Holandia znalazła się pod niemiecką okupacją. Od tego momentu miejscowa ludność żydowska stała się obiektem dyskryminacji, prześladowań, a wreszcie fizycznej eksterminacji[1]. Z początkiem stycznia 1942 roku Żydów usunięto z prowincji i w większości skoncentrowano w Amsterdamie. Dodatkowym miejscem odosobnienia dla Żydów holenderskich stał się obóz przejściowy w Vught. Z kolei Żydów-obcokrajowców oraz Żydów bez obywatelstwa zsyłano do obozu przejściowego w Westerborku[2]. Pod koniec kwietnia 1942 roku Żydom narzucono obowiązek noszenia Gwiazdy Dawida. Latem tegoż roku z Holandii odeszły pierwsze transporty do obozów zagłady[1]. Do momentu zakończenia niemieckiej okupacji wywiezionych zostało około 107 tys. z blisko 140 tys. holenderskich Żydów. Pobyt w niemieckich obozach przeżyło zaledwie 5 tys. deportowanych[3].
Początkowo holenderscy Żydzi byli deportowani do obozu Auschwitz-Birkenau, będącego głównym ośrodkiem eksterminacji Żydów europejskich. Pewną ich liczbę wywieziono również do KL Mauthausen-Gusen. Począwszy od marca 1943 roku Niemcy zaczęli jednak kierować transporty z Holandii do Sobiboru[4] – jednego z trzech ośrodków zagłady utworzonych w ramach akcji „Reinhardt”[5]. Motywy stojące za tą decyzją nie są do końca jasne. Gerhard Hirschfeld przypuszczał, iż to Adolf Eichmann podjął decyzję o wykorzystaniu obozów akcji „Reinhardt” – pierwotnie przeznaczonych do eksterminacji Żydów polskich – na potrzeby „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej” w pozostałych państwach Europy. Z kolei zdaniem Raula Hilberga, Julesa Schelvisa i Roberta Kuwałka transporty holenderskie skierowano do Sobiboru ze względu na trudności, z którymi obóz oświęcimski borykał się w drugim kwartale 1943 roku: trwającą rozbudowę komór gazowych i krematoriów, wielką epidemię tyfusu, napływ licznych transportów z Grecji i getta Theresienstadt[6].
Przebieg deportacji
Transporty do Sobiboru były odprawiane w obozie przejściowym w Westerborku[7]. Dotyczyło to również transportów z Vught, które przed wyjazdem do okupowanej Polski przechodziły najpierw przez Westerbork. Między 2 marca a 8 czerwca 1943 roku do Sobiboru odjechało piętnaście transportów, tj. jeden tygodniowo. Po 8 czerwca nastąpiła dwutygodniowa przerwa w deportacjach, po czym z Westerborku odprawiono jeszcze cztery transporty. Ostatni odjechał 20 lipca[8].
Transporty z Holandii do Sobiboru w 1943 r.
L.p.
Data wyjazdu
Liczba deportowanych
1.
2 marca
1105 osób
2.
10 marca
1105 osób
3.
17 marca
964 osób
4.
23 marca
1250 osób
5.
30 marca
1255 osób
6.
6 kwietnia
2020 osób
7.
13 kwietnia
1204 osób
8.
20 kwietnia
1166 osób
9.
27 kwietnia
1204 osób
10.
4 maja
1187 osób
11.
11 maja
1446 osób
12.
18 maja
2511 osób
13.
25 maja
2862 osób
14.
1 czerwca
3006 osób
15.
8 czerwca
3017 osób
16.
29 czerwca
2397 osób
17.
6 lipca
2417 osób
18.
13 lipca
1988 osób
19.
20 lipca
2209 osób
Ogółem:
34 313 osób
Zachowały się listy transportowe, w których zarejestrowano imiona, nazwiska, wiek, a niekiedy także adresy holenderskich Żydów, których wywieziono do Sobiboru. Są one przechowywane w Centrum Badań nad Holokaustem i Ludobójstwem w Amsterdamie[9]. Wynika z nich, że początkowo w transportach przeważały osoby starsze, co było konsekwencją prowadzonej przez Niemców likwidacji żydowskich placówek opiekuńczych i medycznych[10]. W transportach czerwcowych znalazło się natomiast wiele dzieci i nastolatków. Było to spowodowane faktem, iż 5 czerwca Niemcy zarządzili deportację z obozu w Vught wszystkich dzieci do 16. roku życia, którym towarzyszyć mógł jeden rodzic lub oboje rodzice niezatrudnieni w przemyśle (w przypadku dzieci do 4. roku życia – wyłącznie matki)[11]. W transportach do Sobiboru znalazło się również wielu Żydów oznaczonych jako kryminaliści, a będących w rzeczywistości osobami, które zatrzymano z powodu złamania rozmaitych antysemickich zarządzeń okupanta[12]. Obok Żydów z holenderskimi paszportami deportowano wielu zamieszkałych w tym kraju Żydów zagranicznych, m.in. pochodzących z Polski i Niemiec[12].
W raportach wywiadu Armii Krajowej odnotowano fakt kierowania do Sobiboru transportów z Holandii[13]. Wiosną 1943 roku informacje o eksterminowaniu holenderskich Żydów w Sobiborze uzyskał emigracyjny rząd holenderski, który jednak nie zdecydował się na ich szersze rozpowszechnienie[14].
Losy deportowanych
Kilka pierwszych transportów holenderskich przybyło w pociągach pasażerskich[12], pozostałe w wagonach bydlęcych, które przebudowano, aby w minimalnym stopniu spełniały funkcję wagonów pasażerskich[12][15]. Żydom holenderskim pozwalano zaopatrzyć się w wodę podczas postojów na stacjach pośrednich. Z tego powodu polscy Żydzi, pomni własnych doświadczeń, oceniali, że Żydów holenderskich przewożono wręcz w luksusowych warunkach[12]. Niemniej wobec faktu, że czas podróży przekraczał trzy dni, a do przewozu ofiar wykorzystywano nieogrzewane, duszne i przeładowane wagony[16], w transportach holenderskich zdarzały się przypadki śmierci pasażerów[12][17].
Holenderscy Żydzi zazwyczaj zupełnie nie byli świadomi oczekującego ich losu[12]. Chcąc do ostatniej chwili utrzymać ich w nieświadomości, Niemcy traktowali ich nieco łagodniej niż Żydów przywożonych z gett w okupowanej Polsce. Po przybyciu do Sobiboru nakłaniano ich nawet, aby napisali do swoich bliskich pocztówki z zapewnieniami, iż dojechali bezpiecznie i cieszą się dobrym zdrowiem[18][19]. Pocztówki te docierały później do Holandii ze stemplem poczty we Włodawie[20]. Większość holenderskich Żydów ginęła w komorach gazowych. Tylko nielicznych, zazwyczaj młodych mężczyzn i kobiety zdolnych do pracy fizycznej, wybierano do pracy w obozowych komandach roboczych. Ponadto część osób „wyselekcjonowanych” na sobiborskiej rampie wysyłano do różnych obozów w dystrykcie lubelskim, tj. do obozu koncentracyjnego na Majdanku, do obozu pracy na tzw. starym lotnisku w Lublinie (Flugplatz) lub do obozów pracy w Dorohuczy i Trawnikach. Liczba „wyselekcjonowanych” nie jest znana[10].
Spośród 34 313 holenderskich Żydów deportowanych do dystryktu lubelskiego, ocalało zaledwie siedemnastu. Spośród tych, których osadzono w samym Sobiborze, przeżyły tylko dwie więźniarki – Ursula Stern i Selma Wijnberg[10].
Robert Kuwałek. Nowe ustalenia dotyczące liczby ofiar niemieckiego obozu zagłady w Sobiborze. „Zeszyty Majdanka”. XXVI, 2014. Lublin. ISSN0514-7409.
Józef Marszałek. Rozpoznanie obozów śmierci w Bełżcu, Sobiborze i Treblince przez wywiad Armii Krajowej i Delegatury Rządu Rzeczypospolitej Polskiej na Kraj. „Biuletyn Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu Instytutu Pamięci Narodowej”. 35, 1993.